03.06.2012
Od kilku dni znowu opanowało nas napięcie i towarzyszący mu pośpiech w związku z wernisażem prac studentki ASP Natalii Anny Kalisz. Przygotowania trwały od dawna ale jak to zwykle bywa (a może nie powinno) najwięcej pracy kumuluje się na ostanie dwa dni przed. Ostatnie porządki, kontakt z mediami, zakupy, podział zadań, duża ilość drobnych spraw. Mimo szczegółowej rozpiski, która od dobrych paru tygodni zawisła w biurze naszej galerii wciąż się gubimy. Jeśli gubimy się my dorośli, to co dopiero nasza młodzież ?
Niby wiemy kto za co odpowiada, to wciąż pojawiające się nowe zadania (bo ktoś właśnie potrzebuje pomocy, rozmowy, ważnego pisma- przykłady można mnożyć w nieskończoność) zaburzają realizację tego co jest do zrobienia na bieżąco. No i to, co na bieżąco odkłada się na później, a w mojej rzeczywistości jest to czas dla moich osobistych dzieci, męża i kotów.
Nie powinno mieć miejsca a dotyka mnie tak często? Co wybrać ?
Skupić się na tym co zostało zaplanowane i nie pozwolić sobie na odstępstwa za żadne skarby - bo rodzina jest dla mnie ważna - czy być zawsze gotowym stawić czoła temu co pojawia się znienacka i wymaga natychmiastowej interwencji? Pytanie pozostawię bez odpowiedzi, bo sama jej poszukuję.
A wernisaż - okazał się naszym kolejnym wielkim sukcesem :):):) Wszystko zgodnie z planem a nawet lepiej. Radość autorki, zadowolenie gości, poruszające i pełne emocji prace na naszych bielutkich ścianach.
Poczucie zadowolenia u projektowych dzieciaków, nasza duma z ich rozwoju i zaangażowania. Czego chcieć więcej ? Tylko jeszcze jednego:
Dzień Dziecka z moimi osobistymi świętować 01 czerwca a nie dwa dni później.
mel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz