środa, 18 kwietnia 2012

O tym, jak otwieraliśmy galerię


Właśnie borykam się z umieszczeniem tego tekstu na naszym blogu. Wcale nie dlatego, że jestem wykluczona cyfrowo, czy też nie potrafię funkcjonować w przestrzeni internetowej, bo do tej pory z mniejszym lub większym powodzeniem udawało mi się to, ale z powodu bardzo błahego – wszystkie polecenia w menu są w języku greckim. Niestety, nie znam tego języka. Robię więc tutaj różne rzeczy na tak zwanego „czuja”… Najprościej byłoby porozmawiać z Artemisem (twórcą bloga), aby to zmienił, ale na razie nie chcę go jeszcze budzić i pomęczę się sama. Jeśli czytacie ten tekst, to znaczy, że odniosłam sukces :)))

Otóż, chciałam upublicznić słów kilka na temat otwarcia naszej Galerii Alternatywnej „Obudź Jutro”, co uroczyście miało miejsce w sobotę 14 kwietnia 2012r. Wielu z nas wydawało się, że ten moment nigdy nie nastąpi. Było w tym coś trochę nierzeczywistego. Niby wiadomo było do czego zmierzają nasze działania, niby uczestnicy projektu mieli świadomość planu oraz obowiązków związanych z uruchamianiem przestrzeni dla sztuki, a jednak miało się wrażenie, że mówimy o jakimś zupełnie innym projekcie i jakieś nie naszej galerii. Cóż, jak powszechnie wiadomo, wiedzieć a doświadczyć to zupełnie dwa różne poziomy wtajemniczenia i dopiero dotknięcie konkretu zmienia perspektywę. Zgadza się, szorowanie grubej warstwy kurzu i brudu na szybach w pofabrycznym budynku oraz podłogi, która nie wiem nawet od ilu lat swojego istnienia nie zetknęła się z mopem, okazało się czymś bardzo rzeczywistym i namacalnym… Byłam przygotowana na najgorsze, ponieważ istniało dość duże prawdopodobieństwo, że czarna robota może w tym przypadku naszych uczestników zniechęcić. W końcu przecież miało być tak pięknie, ludzie mieli przychodzić nas oglądać i się zachwycać, a tu brudna ściera i detergenty. W pierwszej kolejności oczekiwałam jęku w postaci: "Pani, ręka już  mnie boli! Możemy już iść?". Jakby to powiedzieć?... są takie sytuacje w życiu, w których uwielbiam nie mieć racji ;) Tym razem sprawiło mi to wyjątkową przyjemność.

A co się takiego tak właściwie stało??? W zasadzie nic, po prostu konkret pozwolił uwierzyć, brudne okna – zmobilizować siły, a współpraca – bardziej się zaangażować. I chyba to był moment, w którym określenie „nasza galeria” wreszcie nabrało właściwego znaczenia. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo czekałam na tę chwilę... Szacun dla uczestników!

L.

PS. No i po raz pierwszy zobaczyłam wtedy, że oderwanie kogoś od szorowania podłogi na kolanach może okazać się niemożliwe… Bardzo ciekawe zjawisko z naukowego punktu widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz