poniedziałek, 23 lipca 2012

Lista pokus


Po ostatnich wpisach niektórym powinno nasunąć się pytanie: skoro nie ma młodych, a konkretniej, skoro jest ich tak niewielu i do tego kapryśnych, to kto w takim razie zasuwa w galerii? Zasuwa i to niezwykłą mocą, bo wszystko chodzi jak w zegarku. Wszystkie otwarcia, wernisaże i finisaże odbywają się zgodnie z planem, poprzedzone są odpowiednią serią niezbędnych działań towarzyszących z zakresu promocji i techniczno-logistycznej obróbki. Zarówno artyści jak i goście galerii są zadowoleni ze współpracy, którą najczęściej określają jako miłą i profesjonalną. Odpowiedź na to pytanie jest tylko jedna, prosta i precyzyjna: to Ania – nasz super menager galerii. 

Anię trudno jest opisać w kilku zdaniach, dlatego nawet nie będę się tego podejmować. Powiem tylko, że Ania jest jedyną osobą z całego zespołu, która ani razu od początku tego szalonego przedsięwzięcia nie powiedziała: „Mam dość, wychodzę, bawcie się dalej beze mnie”. Przynajmniej nie zrobiła tego głośno, ani nie dała do zrozumienia przekazem niewerbalnym. A w zaistniałej niejednej kryzysowej sytuacji zdecydowanie były powody, aby tak uczynić. Daleko mi jeszcze do takiej równowagi i stabilności. Ale z czasem – kto wie?...

„Wyjść i więcej nie wracać” to nie jedyne, co mamy ochotę czasami zrobić. I bywa, że robimy to, tzn. tylko tą pierwszą część. Zawsze potem wracamy z jakąś dziwną nową energią, jakby w innym wcieleniu.  W literaturze bardzo podobny proces nazywany jest metamorfozą głównego bohatera. No może nie do końca jest to trafne porównanie, bo to nie tak, że najpierw byłyśmy złe a potem stałyśmy się dobre ani na odwrót, tylko przechodzi się jak gdyby kolejne poziomy wtajemniczenia. Za Chiny Ludowe nie  przejdziesz kolejnego poziomu, dopóki czegoś nie zrozumiesz. I jak już zrozumiesz, to wracasz do początku poziomu i zaczynasz wszystko od nowa. Ubaw po pachy. To chyba wrodzony system odpornościowy, który przeciwstawia się m.in. rutynie i występuje w sposób nagminny wśród osób pokroju „marzycieli, naiwniaków oraz innych świrów”. Tezę powyższą podtrzymuje fakt, że nie zauważyłam nigdy u swoich koleżanek stałych wydeptanych ścieżek, którymi podążają każdorazowo w sposób przewidywalny… co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że, po pierwsze, lubią komplikować sobie życie, a po drugie, że do celu bardzo często prowadzi wiele rozwiązań, choć równie dobrze może prowadzić tylko jedno rozwiązanie. Trzeba mieć odwagę pomylić się 100 tysięcy razy zanim znajdzie się właściwą odpowiedź. Albo mieć odwagę pomylić się chociaż raz.  A należy pamiętać, że największa pokusa bohaterów tej historii (mam tu na myśli wspomniane wyżej niestrudzone oraz też trochę siebie) to, mimo wszystko, chęć bycia nieomylnym. I pozostaje tylko sobie wyobrażać jak straszne rzeczy mogą się dziać, kiedy ktoś się jednak pomyli…

Każdy z nas musi walczyć ze swoimi demonami a lista pokus jest długa. Lista pokus, w zasadzie, nigdy się nie kończy. Każdy ma inne, swoje indywidualne pokusy. Zarówno my, jak i nasza młodzież. I  tak naprawdę trudno jednoznacznie stwierdzić od czego to zależy. Nasze pokusy występują w najróżniejszych formach i miejscach. Są czasem nieprzewidywalne i nieoczekiwane. I niesamowicie trudno im się oprzeć… Oto niektóre z nich:

Pokusa 1.: „Zamiast na Piotrkowską 138/140 pojechać na Widzew…”

Pokusa 2.: „Cosmopolitan”

Pokusa 3.: „Być jak Don Juan de Marco”

Pokusa 4.: „Zrobić ze wszystkiego absurd”

Pokusa 5.: „Robić tylko to, co nie jest trudne”

Pokusa 6.: „Położyć się”

Pokusa 7.: „Nie próbować”

Pokusa 8.: „Zaangażować się, tylko… co powiedzą inni???”

Pokusa 9.: „Odpuścić…”

I jak tu żyć, spełniać oczekiwania (swoje i innych), podejmować próby… kiedy wokół tyle rzeczy wodzi nas na pokuszenie i może dostarczyć nam zdecydowanie więcej przyjemności niż trud realizacji obowiązków, dotrzymywania słowa, oczekiwania, troski o innych? Gdybym miała dzisiaj odpowiedzieć jednym zdaniem na powyższe pytanie, to powiedziałabym, że nie mam zielonego pojęcia i raczej nie przejęłabym się faktem, jeśli ktoś miałby mi to za złe. Ale prawda jest taka, że chciałabym tak po prostu wiedzieć i zaryzykuję stwierdzeniem, że oni też chcieliby wiedzieć. 

Gdyby ktoś przypadkiem miał już jakieś przemyślenia na ten temat, to zapraszam. Mogą okazać się dla nas bezcenne ;)

L.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz